Walentynów – urocza miejscowość położona wśród lasów w gminie Jeziorzany w parafii Wola Gułowska. Poniżej zamieszczam informację o powstaniu miejscowości

Okoliczności powstania Walentynowa są bardzo dobrze udokumentowane. Wieś powstała w oparciu o akt notarialny spisany pomiędzy właścicielką dóbr w Przytocznie – Marianną Przanowską z domu Wessel oraz jej synem Adamem Przanowskim współwłaścicielem wspomnianych dóbr a kolonistami – przyszłymi mieszkańcami Walentynowa. Akt spisano 21 sierpnia 1859r. w kancelarii Leona Buszkowskiego w Radzymiu Podlaskim. Przy odczytaniu aktu obecni byli ponadto ks. parafii Łysobyki Stanisław Zakrzewski, (Walentynów zgodnie z aktem notarialnym należał do parafii Łysobyki) i obywatel Przytoczna Leonard Dwojakowski. Marianna Przanowska osobiście nie była obecna przy spisaniu aktu, w jej imieniu jako plenipotent działał syn Adam Przanowski. Marianna na co dzień mieszkała w Lublinie w domu pod nr 317.

Marianna Przanowska przeznaczyła 120 morgów lasu Przytockiego z przeznaczeniem na utworzenie 8 gospodarstw każde po 15 morgów gruntu (ok. 8,4 h). Sprowadzeniem kolonistów na te grunta zajęli się osadzeni w tej kolonii Mateusz Rosporek i Kacper Antoniak. Jej syn Adam Przanowski wydzielił zaś 150 morgów, na których utworzono 10 gospodarstw każde również po 15 morgów (ok. 8,4 h). W tych 10-ciu gospodarstwach osadził następujących kolonistów: pod nr 9. Szczepana Walaska, pod nr 10. Grzegorza Pudełka, pod nr 11. Piotra Walaska – syn, pod nr 12. Piotra Walaska – ojciec, pod nr 13. Wojciecha Mieduchowskego, pod nr 14. Tomasza Cieślaka, pod nr 15. Wojciecha Cąkałę, pod nr 16. Juliana Bednarczyka, pod nr 17. Macieja Biska, pod nr 18. Onufrego Cieślaka. Nowo powstałej wsi nadano nazwę Walentynów, być może od imienia Walentyny Przanowskiej, która została małżonką Ignacego Kuszlla. Walentyna wniosła w wianie do tego związku majątek Przytoczno. Jakie relacje rodzinne łączyły Walentynę z Mariannę Przanowską czy też z jej synem, nie wiem.

Walentynów w swych początkach liczył 18 gospodarstw. Każdy z kolonistów otrzymał nadział ziemi w wieczyste użytkowanie. Wymienieni z imienia i nazwiska koloniści poza Grzegorzem Pudełkiem przybyli z kolonii Ferdynandów, wspomniany Grzegorz Pudełek przybył z kolonii Kalinowy Dół. Podziału ziemi na 15-morgowe gospodarstwa dokonał przysięgły geometra Krystek. Wymierzono także kolonistom wygon o szerokości 4 prętów oraz wyznaczono drogę szerokości 1 pręta od granicy dóbr sobieszyńskich (1 pręt to 4, 32 m długości, a 18,66 m2 ).

Tytułem wkupnego koloniści wpłacili na rzecz właścicieli dóbr Przytoczno po jednym srebrnym rublu od każdego kolonisty. Obowiązku tego nie dokonał tylko jeden gospodarz Onufry Cieślak, który w akcie zobowiązał się uiścić tę wpłatę do 30 września 1859r.

Osadnicy zostali zwolnieni z czynszu na rzecz właścicieli, czyli Przanowskich, przez okres 5 lat, tj. do 1 stycznia 1865r. W tym czasie na wyznaczonych działach od strony Przytoczna zobowiązani zostali do wykarczowania działek, postawienia swoim kosztem domów mieszkalnych z kominami murowanymi na podmurowaniu oraz budynków gospodarczych zgodnie ze swoimi potrzebami. Drzewo na powyższe budynki zobowiązała się dać bezpłatnie kolonistom dziedziczka Przanowska ze swoich lasów. Jeżeli do wyznaczonej wyżej daty któryś z kolonistów nie zdołałby postawić zabudowań, właścicielka dóbr Przytoczno objęłaby w posiadanie niezabudowane gospodarstwo.

W akcie opisano sposób karczowania lasu: koloniści byli zobowiązani do karczowania na jednym morgu, a po oczyszczeniu z drzew i krzewów mieli rozpocząć karczunek na kolejnym morgu. Nie wolno im było zostawiać w środku morgów niewykarczowanych.

Od 1 stycznia 1865 r. nie obowiązywała osadników tzw. wolnizna, czyli zwolnienie z czynszu z dzierżawionej ziemi. Ustalony czynsz obowiązywał przez okres 20 lat. Podstawą wyznaczenia czynszu była cena żyta. Zasadą do oznaczania cen żyta przyjęto ceny targowe dwóch najbliższych miast targowych dóbr Przytoczno. Strony zgodziły się, że z działek od nr 9. do 17. wysokość czynszu odpowiadać będzie 8 i 1/3 korca żyta, zaś z działki nr 18 – 6 i ¼ korca. Po owych dwudziestu latach ponownie miała być ustalona opłata czynszowa zgodzie z powyższymi zasadami. Czynsz był płacony z góry w dwóch ratach każdego roku w dniach 2 stycznia i 2 lipca. Osadnicy solidarnie odpowiadali za zobowiązania czynszowe. Gdyby jeden kolonista nie wywiązał się z powyższych opłat, wszyscy byli zobowiązani do poddania się administracyjnej egzekucji. Zaś gdyby po pół roku od dnia wyznaczonego terminu uiszczenia czynszu opłata nadal nie zostałaby wniesiona, kontrakt podlegał rozwiązaniu, a ziemia miała wrócić do właścicieli dóbr Przytoczno.

Do innych opłat nałożonych na kolonistów należały: powinności policyjne, opłaty gminne, dziesięciny na rzecz Kościoła, „dawanie” na msze, składkę szkolną, składkę ogniową do Dyrekcji Ubezpieczeń. W przypadku pożaru budynków poszkodowani byli uprawnieni do „wynagrodzenia za spalone budynki”, ale ciążył na nich obowiązek wystawienia nowych. Inne obowiązki to stawianie i utrzymywanie mostów na gruntach kolonistów. Budowa i utrzymywanie mostów do użytku ogólnego miało się odbywać według obowiązujących przepisów.

Po upływie wolnizny, czyli od 1 stycznia 1865r. osadnicy mogli brać drzewo na opał z lasu dziedzica dóbr Przytoczno, ale tylko z miejsc przez niego wyznaczonych i pod jego nadzorem. Każdy kolonista w miesiącach letnich mógł pozyskać jedną furę drzewa opałowego, zaś w miesiącach zimowych dwie fury na tydzień. Drzewo pochodziło ze zbieraniny suchych gałęzi. Koloniści mogli używać siekiery jedynie do przecinania tychże gałęzi, by lepiej można było je ułożyć na furze. Tak pozyskanego drzewa osadnicy nie mogli sprzedawać ani wywozić poza granice Walentynowa. Taki sposób pozyskania drzewa właściciele Przytoczna zastrzegli sobie jako tymczasowy. Gdyby takowego drzewa zabrakło w lesie dziedzica, „obowiązek ten ustanie”. Również jako tymczasowo koloniści mogli wypasać swoją trzodę w lasach dziedziców. Wyłączone z tego były lasy olszynowe w dolinie Wieprza.

Każdy osadnik mógł sprzedać swoje prawa do kolonii, ale tylko rolnikowi i za zgodą dziedzica, który w księdze w Urzędzie gminnym przepisywał sprzedawane gospodarstwo na nowego nabywcę. Gdyby dziedzic nie wyraził zgody na taką transakcję bez podania ważnych przyczyn, zobowiązany był do zapłaty koloniście ceny ofiarowanej przez kogo innego i w taki sposób dziedzic wchodził w posiadanie kolonii. W przypadku gdy kolonista nie pozostawił spadkobierców lub sukcesorzy nie zgłosili się po spadek w wyznaczonym terminie, dziedzic także przejmował gospodarstwo. W akcie wymieniono jeszcze kilka przypadków przejęcia gospodarstwa przez dziedzica. M.in. mogło to nastąpić, gdyby kolonista się przesiedlił i nie wyznaczył nikogo na swoje miejsce.

Gospodarze nie mogli dzielić gospodarstwa ani go powiększać. Każde gospodarstwo mogło być jedynie piętnastomorgowe. Postawionych budynków osadnicy nie mogli sprzedać ani wywieźć. Ziemi bez budynków także nie mogli sprzedać.

Osadnicy mogli wyrabiać na ręcznych warsztatach na własne potrzeby płótno, sukno oraz przedmioty codziennego użytku gospodarskiego i domowego. Nie przysługiwało im prawo rybołówstwa, polowania, propinacji, zakładania jakichkolwiek fabryk, młynów, tartaków, foluszów, garbarni, piwowarni, hameru, gorzelni oraz handlu kramarskiego gdyż te przynależne były tylko dziedzicowi. Za złamanie tego zapisu przez danego kolonistę zostałaby nałożona sroga kara, zaś towar przeszedłby na własność dziedzica. Gdyby prawo krajowe w tej mierze uległo zmianie i koloniści korzystaliby z w/w praw, wtedy czynsz zostałby podwyższony.

Mieszkańcy Walentynowa dla bezpieczeństwa przed drapieżnymi zwierzętami mogli trzymać jedną strzelbę, pod warunkiem uzyskania pozwolenia od rządu.

Osadnikom nie przysługiwało prawo wydobywania wszelkich kopalin, gdyż należały one do dziedzica, który był także właścicielem kamieni polnych. Gdyby dziedzic chciał je pozbierać, osadnicy nie mogli mu w tym przeszkadzać.

Przanowscy wprowadzili zapis dotyczący niszczenia gruntów sąsiednich majątków oraz innych kolonistów. Gdyby jakiś osadnik przyorał sobie część ziemi, a przy sprawdzeniu okazałoby się, że posiada gospodarstwo większe niż 15 morgów, wtedy ponosiłby koszta sprowadzenia geometry, wynagrodzenia pokrzywdzonego oraz musiałby uiścić karę w wysokości 15 rubli srebrnych od każdego morga nieprawnie posiadanej ziemi.

Nie przysługiwało osadnikom prawo ubiegania się obniżenia czynszu w przypadku nieprzewidzianych klęsk. Ponadto nie mogli żądać od dziedzica pokrycia kosztów leczenia ludzi lub zwierząt w przypadku choroby lub zarazy.

W przypadku sprowadzenia przez osadników jakichkolwiek komisji lub delegacji sami mieliby ponosić wszelkie związane z tym opłaty. W sytuacji kierowania skarg do władz administracyjnych lub gdyby wyłamywali się spod władzy wójta gminy czy dziedzica i zabiegali o osobnego zastępcę z ramienia Rządu, dziedzic miał prawo żądać w sądzie rozwiązania umowy notarialnej oraz wyeksmitowania kolonistów i przejęcia ziemi.

Wybór sołtysa przebiegał następująco: osadnicy wybierali trzech kandydatów, z których jednego powoływał na tę funkcję wójt Gminy Przytoczno. Sołtys w czasie swego urzędowania dysponował bezpłatnie dodatkowo dwoma morgami gruntu, za który osadnicy zapłacili wkupne w wysokości dwóch rubli srebrnych.

Dodatkowo wydzielono sześć morgów ziemi na uposażenie szkoły. Gdyby osadnicy chcieli utworzyć szkołę, musieliby uiścić dziedzicowi sześć rubli wkupnego, a następnie własnym kosztem wybudować budynek szkolny. Gdyby szkoły nie pobudowano oraz nie zapłacono wkupnego zarówno za grunty szkolne jak i sołtysa, ziemia miała wrócić do dziedzica. Brak dokumentów, które potwierdziłyby istnienie szkoły w Walentynowie, czyli należy domniemywać iż szkoła nigdy nie powstała.

Wieś powstała na terenie wykarczowanego lasu, co jest widoczne współcześnie. Miejscowość sąsiaduje z lasem, las wręcz przenika do Walentynowa. Obecnie miejscowość liczy 57 gospodarstw (dane z 2002r) i 168 mieszkańców (dane z 2011r.). Osada jest zadbana, dominują budynki murowane, a głównym zajęciem mieszkańców jest rolnictwo. Bolączką miejscowości jest bardzo uciążliwe skomunikowanie z innymi miejscowościami w gminie Jeziorzany. Najkrótsza droga do Walentynowa wiedzie z Przytoczna, ale jest to trakt polny. Drogą asfaltową można dojechać do miejscowości okrężną drogą, o wiele dłuższą. Należy skręcić z drogi krajowej 48 w drogę lokalną prowadzącą m.in. do Lenda, a stamtąd do Walentynowa. Wjeżdżając do wsi, podróżujemy drogą dziurawą niczym szwajcarski ser. Władze chyba zapomniały o miejscowości. Ładne obejścia i dziurawa droga, to razi.

Dodaj komentarz