Młyn wodny na Drewniku

Niedawno widziałam fotografię młyna w Zagoździu. Istniał też młyn wodny na Drewniku już 250 lat temu. Potwierdzają to stare mapy austriackie. Stał zaraz za mostem na rzece Minina (jadąc w kierunku Michowa po prawej stronie, tuż za mostem, opierał się niemal o most). Poprzedni właściciel Nastaj sprzedał młyn w latach 30-tych. Po transakcji zamieszkał z rodziną w Michowie, gdzie za uzyskane ze sprzedaży pieniądze założył firmę przewozową, a jego żona sklep. Nabywcami młyna były dwie  rodziny: Buczyńskich i Zygów. Rodziny były spokrewnione. Wtedy właśnie jedna z tych rodzin na zakup nieruchomości pożyczyła dużą sumę pieniędzy od miejscowego kowala. Przypuszczalnie nowi nabywcy młyna nie znali fachu młynarza i poszukiwali fachowca i tak pod koniec lat 30-tych trafił na Drewnik Wincenty Kosek. Pochodził z okolic Kurowa. Zamieszkał u Zygów. Był wtedy wdowcem z dwójką dzieci: Marią i Zdzisławem. Pracował we młynie. Kiedy młyn nie pracował, wykonywał inne prace w gospodarstwie. W tym czasie uruchamiała też razowiec w majątku w Przytocznie i remontował młyn w Sobieszynie. Po przeżyciach okupacyjnych Kosek przeniósł się do Rudy Murowanej (obecnie Krasew), a w grudniu 1944r do Czarnej k. Serokomli. Po wojnie NKWD poszukiwało syna Zdzisława, ale nie mogli go schwytać, dlatego w odwecie aresztowano Wincentego Koska i zesłano go na Syberię.

Kiedy wspomniane rodziny kupiły młyn, był on napędzany wodą. Woda do napędzania młyna była spiętrzana po lewej stronie obecnego mostu, jadąc w kierunku Michowa. Ważną rolę przy spiętrzaniu wody odgrywały stawy (należące do jednej z tych rodzin) widoczne po lewo, jadąc od strony Jeziorzan. Obaj nabywcy dogadali się, że po tygodniu będą pracować we młynie i pobierać opłaty za przemiał, czyli co tydzień zmiana. Poziom wody w rzece Mininie był coraz niższy, co miało wpływ na pracę urządzeń młyńskich. W tej sytuacji Buczyńscy wybudowali tzw. motorownię. W latach 90-tych ten budyneczek jeszcze stał. Zygowie zaś byli uzależnieni od poziomu wody w Mininie. Po wojnie między spadkobiercami jednej z rodzin doszło do konfliktu o młyn. Sprawa trafiła do sądu. Ostatecznie młyn zasądzono jednemu ze spadkobierców. Niestety, nowy właściciel nie radził sobie w biznesie, poza tym wody  było za mało i młyn nie pracował, dlatego powoli popadał w ruinę, aż w końcu rozebrano go prawdopodobnie pod koniec lat 60-tych.

Kiedy zaprzestano użytkowanie młyna rodzina Buczyńskich założyła tartak. Na początku lat 60-tych tartak był już nieczynny. Likwidacja tartaku związana była z tragiczną śmiercią jednego z braci Buczyńskich – Leopolda. Niedawno od mieszkańca Drewnika usłyszałam taką oto historię: „Buczyńscy ścinali olszyny, które rosły nieopodal Mininy. Przy ścinaniu jednego z drzew usłyszeli dziwny odgłos, jakby jakiegoś bóstwa pogańskiego. Potem to drzewo cięli w swoim tartaku. Podczas tarcia zginął Leopold, pociągnął go pas transmisyjny”.

Zamieszczone zdjęcia ukazują urządzenie napędzające młyn a potem tartak, miejsce usytuowania młyna i rzekę Mininę.

Dodaj komentarz