W wieku 88 lat zmarł Edward Szabelski. Z urodzenia łysobyczanin/jeziorzanin. Po wojnie awansował społecznie, ale nigdy nie wstydził się swojego pochodzenia. Kiedy przyjeżdżał do domu rodzinnego, przeistaczał się w łysobyckiego a potem jeziorzańskiego chłopa. Pomagał rodzicom w gospodarstwie, wykonując zwykła czynności gospodarskie: wyrzucał i wywoził obornik, obrządzał dobytek. Wielokrotnie widziałam sytuacje, kiedy przyjeżdżał po niego samochód służbowy, on prosił kierowcę, by poczekał, gdyż jeszcze np. przygotowywał karmę dla zwierząt, tzw. „dziubanie parnika”. Zawsze życzliwy dla mieszkańców Jeziorzan, chętnie nawiązywał rozmowy. Potrafił się świetnie bawić z młodzieżą z naszej ulicy (ul. Warszawskiej) podczas Śmigusa Dyngusa. Woda lała się wiadrami. Kiedy przyjeżdżał do domu rodzinnego, można powiedzieć, że tworzyła się kolejka interesantów, którzy prosili go o pomoc w różnych sprawach. W latach 80-tych był polskim konsulem w Czechosłowacji. Dzięki jego wsparciu w Warszawie – możliwe było wybudowanie pawilonu handlowego, generalny remont strażnicy OSP. To za jego staraniem funkcjonowała przez kilka lat filia „Zakładu Wytwórczego Magnetofonów Unitra – Lubartów”. Po przejściu na emeryturę nadal włączał się w życie Jeziorzan. Był prezesem Stowarzyszenia Przyjaciół Jeziorzan. To dzięki jego determinacji Stowarzyszenie przez kilka lat organizowało festyny (najpierw jednodniowe, potem dwudniowe) pod hasłem „Wakacje w Jeziorzanach”. To jemu lokalna społeczność zawdzięcza ufundowanie pamiątkowych tablic w kościele w Jeziorzanach oraz pomników Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego usytuowanych przed kościołem. Zawsze w sercu czuł się jeziorzaninem.