Jakiś czas temu zamieściłam post o flisactwie w Łysobykach. W poście pojawiło się kilka nazwisk mieszkańców Łysobyk, którzy trudnili się flisactwem. Dzisiaj uzupełniam tę listę o jeszcze jedną osobę, to mój pradziadek Szczepan Rafalski, rocznik 1867. W przekazach rodzinnych mówiło się, że wyjeżdżał „ na ryże”. Do niedawna nie udawało mi się ustalić, co oznaczało owo „ryże”. Określenie przestało być tajemnicze po wizycie w Ulanowie nad Sanem – stolicy polskiego flisactwa. W Łysobykach „ryże” w Ulanowie „ryze”. Słowem „ryże” lub „ryze” określano czas, kiedy to flisacy zbijali kłody ściętych zimą drzew na kształt tratw i transportowali to drzewo do Gdańska. „Ryza” czyli spław drzewa znad Sanu do Gdańska trwał ok. 3-4 tygodni, z dorzecza rzeki Wieprz myślę, że krócej – może 2-3 tygodnie. Po powrocie z miejsca docelowego (powracali pieszo i powrót pieszy zajmował tyle samo czasu, co transport drzewa) czekała flisaków kolejna ryza. Spławianie drzewa rozpoczynało się po ustąpieniu lodu na rzece, czyli około marca, a kończyło się późną jesienią, koniec listopada- początek grudnia. Flisacy wyruszali do pracy w marcu, a powracali do domów przed Bożym Narodzeniem. Najstarsi członkowie rodziny wspominając mojego pradziadka, zawsze podkreślali, że miał chore nogi. Okazuje się, że pod koniec tej swoistej podróży tratwami flisacy stali w wodzie, gdyż tratwy mocno się już zanurzały. Wczesna wiosna, późna jesień – woda była zimna, co skutkowało chorobami nóg u flisaków.
We wspomnianym wcześniej poście przytoczyłam nawoływanie flisaków słyszane od strony Wieprza: „puscaj siryka, jedziewa”. Co oznaczał „siryk”? Był to rodzaj hamulca, który umożliwiał zatrzymanie tratwy na postój. Pisząc o flisakach, używałam też określenia – oryle. Nazwy flisak używano na południu Polski, chociażby nad rzeką San. W dorzeczu rzek Bug czy Wieprz stosowano określenie – oryl. Określenie to jeszcze w latach 80-tych słyszało się z ust starszych osób. Wypowiadały one słowa „ty orylu” wobec osób, które były oschłe, niegrzeczne czy choćby mówiły podniesionym tonem. Przed drugą wojną światowa słyszało się często ” ty łysobycki orylu”. Ks. Jan Kazimierczak wyjaśniał, iż określenie to świadczyło, że zawód ten nie cieszył się poważaniem wśród okolicznych mieszkańców.
Latem na rzece widoczne są łachy piaszczyste. W różnych częściach kraju różnie je nazywano. W Ulanowie nad Sanem mówi się „główki”, u nas w Łysobykach a potem w Jeziorzanach mówiono „surki”, zaś na wysokości Bydgoszczy „ostrogi”.
Kiedy transport towarów przez flisaków przestał być opłacalny? Flis upadł wraz z rozwojem transportu kolejowego.
Zdjęcia ukazują flisaków z Ulanowa nad Sanem. Myślę, że podobne obrazki widoczne były na Wieprzu.




