Żydzi w Łysobykach – część piąta

Na zdjęciu oznaczono numerem 1 budynek sąsiadujący z piekarnią. Ten dom był własnością Józefa Ponikowskiego, kierownika piekarni. Przed wojną, w czasie okupacji i krótko po wojnie dom należał do Piotra Jastrzębskiego, właściciela restauracji. Od Jastrzębskiego dom nabył Piecyk, a od Piecyka kupił Ponikowski.

ukazuje obecny układ urbanistyczny tej części Jeziorzan.

Od 1942r. na ulicach Łysobyk nikt nie usłyszał pozdrowień w języku jidysz: szolem elejchem „pokój wam” i odpowiedzi alejchem szolem „i wam pokój”.

Zamieszczony powyżej plan ukazuje miejsce, gdzie w Łysobykach stała piekarnia. „Księga adresowa Polski dla handlu, przemysłu, rzemiosła i rolnictwa rok 1930” wymienia Mordka Góreckiego jako posiadacza piekarni. On też był ostatnim przed wojną właścicielem budynku. Na mapce budynek piekarni oznaczono literą „a”, zaś jako „b” wskazano budynek gospodarczy.

Rodzinę Góreckiego podobnie jak innych Żydów Niemcy wywieźli z Łysobyk, zginęli w obozie zagłady. Podobny los spotkał Żydów z Drewnika. W miejscowości tej mieszkały dwie rodziny żydowskie: jedna w sąsiedztwie młyna na rzece Mininie, druga rodzina wynajmowała mieszkanie u Edwarda Ponikowskiego. Było to młode małżeństwo, żona była w zaawansowanej ciąży. Oni również nie przeżyli.

Na zamieszczonym czarno-białym zdjęciu z przełomu lat 60-tych i 70-tych piekarnię oznaczono cyfrą 2. Tuż przed wojną Mordek Górecki był już starszą osobą, dlatego piekarnię prowadził z synem. W czasie okupacji wraz z eskalacją polityki wobec Żydów, Mordek chciał przekazać firmę Sikorskiemu. Do przejęcia nie doszło, nie wiem z jakiej przyczyny. Z rozmów przeprowadzonych w l. 90-tych wśród najstarszych mieszkańców Jeziorzan wiem, że w czasie wojny po zamordowaniu przez Niemców Góreckiego, piekarnię przejął Krajewski ( miał on rodzinę w Krępie). Latem 1944r. Krajewski został zabity. Działo się to na Rynku w Łysobykach na rogu dzisiejszej ulicy Rynek i Kościelnej. Jedna z kul trafiła w nastoletnią dziewczynkę z rodziny Umel, która mieszkała przy ulicy Kościelnej. W czasie tego wydarzenia siedziała na schodach – obecnie jest to budynek Ośrodka Pomocy Społecznej. Danuta Mróz kuzynka zastrzelonej dziewczyny tak opisuje to zdarzenie: Nastoletnią, a dokładnie 13-letnią dziewczynką, która zmarła wskutek postrzału rykoszetem była moja ciocia, której nie mogłam poznać, bo zmarła przed moim narodzeniem.  Zofia Umel, młodsza siostra mojej mamy Agaty Romany Umel. Zosia podczas tej egzekucji na rynku Łysobyk trzymała na rękach swoją najmłodszą siostrę Helenę, której nic się nie stało. Zosię, mój dziadek Józef Umel furmanką wiózł do szpitala, ale nie udało się jej uratować gdyż straciła za dużo krwi. Helena jest jedyną osobą żyjącą do dziś z tego rodzeństwa. Po tym wydarzeniu piekarnia znalazła się w rękach Henryka Barszcza z Blizocina, prowadził ją do przełomu lat 1948/49. W tym czasie piekarnię znacjonalizowano i stała się własnością GS. Kierownikiem został Józef Ponikowski (późniejszy nabywca młyna w Przytocznie). W różnych okresach czasowych w piekarni pracowali: Marian Kaznowski – rozpoczął pracę jako uczeń, Anyszek, Szabelski Kacapek, Ponikowski Zdzisław, Kijek Kazimierz, Maria Ponikowska – żona kierownika. Wielu z nich nazywano „rajzerami”, gdyż pracowali krótko i odchodzili.

Ciasto wyrabiano ręcznie. Piec opalano drewnem. Mieszkańcy Łysobyk i okolicznych miejscowości korzystali z usług piekarni, wypiekając własne ciasta. Pieczywo sprzedawano na targach w Kocku, Adamowie i na miejscu w Łysobykach. Po przejęciu przedsiębiorstwa przez GS towar rozwożono na tzw. filie, czyli do sklepów GS w poszczególnych miejscowościach.

W 1952r. piekarnia paliła się. W tym czasie ukrywali się w niej żołnierze podziemia niepodległościowego, m.in. Szabelski, Buczyński, udało im się uciec z budynku. Piekarnia nie spłonęła, w krótkim czasie udało się ją uruchomić, ale sąsiedni budynek należący do rodziny Kowalskich, został poważnie uszkodzony przez pożar.

Już na początku lat 70-tych prace w piekarni rozpoczął Stanisław Kulik. Ożenił się z Teresa Wójcicką z Kościelnych i osiadł w Jeziorzanach. Miedzy Kulikiem a żoną Ponikowskiego doszło do konfliktu, w wyniku czego Maria Ponikowska odeszła z pracy.

Na początku lat 70-tych piekarnię przeniesiono do nowo wybudowanej w Przytocznie. To wtedy dołączyli do pracowników Andrzej Karwowski, Waldemar Kowalski, Henryka Kowalska (wyszła za mąż za Jerzego Kowalskiego z Jeziorzan) i inni pracownicy.

Na zdjęciu oznaczono numerem 1 budynek sąsiadujący z piekarnią. Ten dom był własnością Józefa Ponikowskiego, kierownika piekarni. Przed wojną, w czasie okupacji i krótko po wojnie dom należał do Piotra Jastrzębskiego, właściciela restauracji. Od Jastrzębskiego dom nabył Piecyk, a od Piecyka kupił Ponikowski. Budynek ten od piekarni oddzielała wąska wybrukowana uliczka, na mapce oznaczona jako przejazd.

Ostatnie, kolorowe, zdjęcie ukazuje obecny układ urbanistyczny tej części Jeziorzan.

Dodaj komentarz