Jeszcze raz o tragedii mieszkańców Łysobyk w 1915r.

Łysobyki, Budzyń w sierpniu 1915r. po wycofaniu się wojsk rosyjskich.

W artykule „Przekleństwo ludu” zamieszczonym w „Gazecie Polskiej” w 1915r. czytelnik natrafi m.in. na wzmiankę o spaleniu Łysobyk w czasie I wojny, ale także na fragment ukazujący obraz płaczącej matki z czwórką głodnych dzieci. Dom cudem ocalał z pożogi wojennej, ale w chacie pozostały tylko dwa garnki i nic do jedzenia. Jest sama, męża zabrali Rosjanie, płacze, bo nie ma czym nakarmić dzieci. Artykuł przywołał mi pewną historię również z czasów I wojny światowej, która wydarzyła się w Łysobykach. Opowiedziała mi ją córka p. Edwarda Dzido, mieszkańca Jeziorzan. Kiedy w sierpniu 1915r. wojska rosyjskie wycofywały się z Łysobyk p. Edward miał ok. 6 lat. Mieszkał wraz z rodziną na Budzyniu (dzisiaj ul. Warszawska). W jego pamięci do końca życia tkwiły obrazy wielkiej biedy, głodu, przerażenia. Ciągle przywoływał się obraz wpadającego do domu żołnierza rosyjskiego, który kazał uciekać, gdyż jak twierdził zbliżały się wojska niemieckie i austriackie. Matka w panice zabiera dzieci” 6-cioletniego Edwarda i dwutygodniowe niemowlę. W panice, ponaglana przez żołnierza, niewiele rzeczy mogła zabrać. Panu Edwardowi na zawsze pozostało w pamięci wspomnienie, jak w dłoniach trzyma kurę, która zniosła mu jajo. Ciągle pamięć przywoływała obraz Rosjan, którzy wrzucali płonące snopy zboża czy słomy do domów.

Wypędzona ludność schroniła się w lesie przytockim. Po wycofaniu się wojsk rosyjskich łysobyczanie powracali do Łysobyk, ale zastali zgliszcza i sterczące kominy. Wszystkie zabudowania na Budzyniu spłonęły. Zbliżała się jesień a potem zima. Rodzina p. Dzido znalazła schronienie u krewnych mieszkających przy dzisiejszej ul. Blizockiej. Dom obecnie należy do spadkobierców rodziny Pudelskich zwanych Sawerami. Panował przejmujący głód. Matka chodziła po okolicznych wsiach i tam, gdzie poczuła zapach pieczonego chleba, wchodziła do chaty i prosiła o kilka kromek dla dzieci.

Mimo tych ekstremalnie trudnych warunków rodzinie udało się przetrwać. Pan Edward Dzido zmarł w wieku 102 lat w 2012r. Powyższą historię wielokrotnie opowiadał swoim dzieciom. Mnie opowiedziała ją jego córka.

Inne wspomnienie – Stanisławy Trochimiak z d. Krzyżanowska przekazywane we wspomnieniach rodzinnych: „Moja mama też mi opowiadała o tych strasznych czasach, miała wtedy 7 lat i była najmłodsza . Babcia wdowa z trójką dzieci uciekała do lasu Wolskiego. Mama za zadanie miała pędzić gęsi. Moja Babcia z dziećmi mieszkała na Budzyniu, tam gdzie jest kapliczka w chodniku. Obecnie w tym miejscu stoi dom, który wybudowała i  mieszkała Józia Sikorska z domu Wolińska. Moja babcia Wasilewska była z domu Wolińska.”

Andrzej Ciszewski przytoczył opowieść rodzinną także związaną z wydarzeniami z sierpnia 1915r.: „Jak Rosjanie podpalili Łysobyki, to moi dziadkowie jako dzieci/ rocznik 1905 i 1907/ uciekli z rodzicami z Łysobyk i schronili się na Mściskach-Ostrowie u znajomych”

Artykuł „Przekleństwo ludu” udostępniła mi p. Justyna Mar.

Dodaj komentarz