Żydzi w Łysobykach – część pierwsza

Od 1942r. na ulicach Łysobyk nikt nie usłyszał pozdrowień w języku jidysz: szolem elejchem „pokój wam” i odpowiedzi alejchem szolem „i wam pokój”, bowiem we wspomnianym 1942r hitlerowcy wywieźli Żydów do Michowa, a stamtąd do Puław. Dalej zapewne do obozów zagłady w Treblince lub w Sobiborze. Osoby starsze lub kalekie zostały rozstrzelane za miejscowością Drewnik na zachód od drogi w kierunku Michowa. Teren ten jest też miejscem ostatniego spoczynku grupy Żydów, którzy ukrywali się w lasach w okolicy Walentynowa. Ktoś ich wydał Niemcom. Namierzono ukrywających się i popędzono ich na miejsce kaźni. Przed egzekucją hitlerowcy spędzili mieszkańców Drewnika, którzy mieli się przyglądać egzekucji. Żydom kazali wykopać dół, następnie ich rozstrzelali. Po zamordowaniu jeden z mieszkańców zdjął kurtkę jednemu z zabitych, bo jak powiedział: „ Dobro kapota, jmu juz sie nie psydo”. Wojnę przeżył tylko jeden Żyd Siejwa, który przed Niemcami uciekł na wschód, gdzie wstąpił do wojska polskiego tworzonego na terenie ZSRR.

W Łysobykach Żydzi mieszkali i prowadzili działalność jako kupcy czy rzemieślnicy głównie w Rynku lub bliskim jego sąsiedztwie.

W dzisiejszym poście dom przy ulicy Kościelnej usytuowany pomiędzy obecnym budynkiem Banku Spółdzielczego a Biblioteką – Centrum Spotkań w Jeziorzanach (dawniej w tym budynku mieściła się Szkoła Podstawowa w Jeziorzanach). Pierwsze zdjęcie ukazuje mapę z pierwszej połowy lat 60-tych tej części Łysobyk. Z dokumentu wynika, że ostatnim właścicielem widocznej na mapie posesji był Moszek Wajsgros. Ze wspomnień mieszkanek Jeziorzan zanotowanych przeze mnie w latach 90-tych wyłania się postać Żyda zwanego Kalebasia. Zajmował się on handlem bydłem. Jak wspominała p. Rosolska, przed wojną i po wojnie nauczycielka szkoły w Łysobykach, współpracował on też z Kazimierzem Kuszllem właścicielem majątku w Przytocznie. Był jego informatorem i swoistym „doradcą” dziedzica. Mieszkał on w części domu od strony szkoły. Z „Książki adresowej Polski dla handlu, przemysłu, rzemiosła i rolnictwa rok 1930” wynika, że handlem bydłem zajmował się J. Rywkierman. Czy Kalebasia i Rywkierman to ta sama osoba? Nie wiem, być może tak, a określenie Kalebasia to przezwisko Rywkiermana. Przyjmuję też inną hipotezę – być może Kalebasia przejął handel bydłem po Rywkiermanie. Ten pierwszy był wspominany i zapamiętany jako handlarz tuż przed wybuchem wojny, zaś Rywkierman we wspomnianej publikacji jest wymieniony w 1930 roku jako handlarz bydłem. Jest też jeszcze inne wyjaśnienie: Rywkierman i Kalebasia to dwie różne osoby, ale trudniące się tym samym biznesem.

Zapewne w drugiej części budynku od strony banku miał swój sklep Sieja, był rzeźnikiem, sprzedawał wołowinę, mięso kozie i baranie.

Po wojnie we wspomnianym budynku mieszkały dwie rodziny. W części wcześniej zamieszkałej przez Kalebasię mieszkała moja koleżanka z klasy Wanda wraz z matką Salomeą i rodzeństwem oraz babcią i wujkiem Stefanem. W części od strony banku mieszkała inna rodzina: tuż po wojnie rodzina Bartkiewiczów, a potem p. Kruczek z córką i jej rodziną.

Dzisiaj budynek już nie istnieje, został rozebrany w latach 90-tych, a działkę po nim włączono w posiadanie szkoły. Rozbiórkę domu zainicjował ówczesny dyrektor szkoły Wojciech Jakóbczyk, a przy rozbiórce pracowali rodzice uczniów. Zapamiętałam m.in. p. Białachwską, p. Mazurek. Drugie zdjęcie ukazuje teren, na którym stał wspomniany dom.

Henryk Ziętek usłyszał taką oto historię: „Ten wspomniany Żyd Siejwa Lejbuś Siejwa to słynny Żyd zasłużony dla ówczesneĵ Polski autor słynnej książki -Mój ten obcy kraj. W 1968 roku władze PRL wydały mu paszport na wyjazd do Szwecji beż prawa powrotu. W latach 80-tych powrócił na chwilę do Polski do Przytoczna, gościł u niektórych rodzin. Jego ojciec Rudawski zmarł a wychowywał ojczym o nazwisku Siejwa być może to jego ojczym, nie wiem. Wiadomości posiadam od nieżyjącego pana S. Tarkowskiego.”

Adam Tarnowski również zabrał głos w dyskusji: „Dom tego Siejwy (Rudawskiego) stoi do dziś (Przytoczno 55 obok posesji M. Kruczka). Żydów z Łysobyk i okolic przez Michów, Kurów, Puławy wywieziono późną wiosną 1942 r. do obozu zagłady w Bełżcu. Oczywiście tych, którzy byli w stanie iść, bo tych którzy nie mogli rozstrzelano w tzw. choinach po drodze do Michowa. Raczej w tym przypadku odrzucił bym sugestię o mordowaniu Żydów przez miejscowych, choć nie można wykluczyć udziału granatowych. Tu była zaplanowana przez Niemców deportacja do obozu zagłady, a to coś innego niż samosądy w Jedwabnym i okolicach.”

Wspomniany przez p. Ziętka Icek Siejwa mieszkał w Przytocznie. W latach 90-tych faktycznie napisał książkę monograficzną „Mój obcy kraj” jako Michał Rudawski. Ja raczej wspominałam człowieka, który wrócił do Łysobyk wraz z armią Berlinga i Armią Czerwoną i nie zastał już swojego rodzinnego domu, gdyż ktoś już w nim mieszkał. I ten strach przed utratą domu przyczynił się do zabójstwa tego Żyda. Moja stryjenka wspominała, że dwóch czy trzech łysobyczan zabiło go w ścionkach przy domu Latków w Rynku. Inny mieszkaniec mówił mi, że utopili go w studni.

Zbigniew Arlak, mieszkaniec Drewnika, podzielił się takim oto wspomnieniem rodzinnym: „Przemarsz Żydów przez Drewnik w kierunku Michowa oglądała moja mama Marianna Arlak. Wyglądali na pogodzonych z losem. Mama potwierdza fakt rozstrzelania ale nie była tego świadkiem. Jako były mieszkaniec Drewnika wiem gdzie były choiny. ale po wojnie nikt tego miejsca nie upamiętnił.”

Choiny to miejsce oddalone od szosy w kierunku Michowa o ok. 150 m na zachód. Należy skręcić z szosy w drogę biegnącą pomiędzy starymi już zalesionymi wyrobiskami żwiru i zaraz za lasem po lewo znajduje się wspomniany teren. Dzisiaj w tym miejscu jest pole uprawiane przez jednego z rolników z Przytoczna. Działka jest własnością gminy Jeziorzany. Miejsce egzekucji jest widoczne. Można je dostrzec szczególnie wiosną, gdyż zboże w tym miejscu jest dorodniejsze i wyróżnia się intensywnym kolorem zielonym.

Dodaj komentarz