Na zdjęciu pracownice Agata Zdunek z d. Krzyżanowska i Regina Ciołek z d. Szabelska.
W 1952r. w Łysobykach powstała filia Spółdzielni Pracy „ Włókno Krajowe”. Spółdzielnia mieściła się w piętrowym budynku na posesji pana Stefana Kijka przy ulicy Rynek (posesja obok sklepu GS). Park maszynowy (warsztaty) był własnością p. Kijka. Sam je wykonał. W tym celu jeździł do Końskowoli, aby podpatrzeć budowę takich warsztatów. Posiadał przygotowanie zawodowe. W 1938r. rozpoczął naukę w Publicznej Zawodowej Szkole Dokształcającej w Warszawie. Pracował też w Fabryce Maszyn Rzewuski i Spółka w charakterze ucznia przemysłowego.
W spółdzielni najpierw wyrabiano włosiankę. Przy jej produkcji pracowały: Helena Gałązka, Kazimiera Kowalska, Genowefa Stańczak (podjęła pracę, kiedy Helena Gałązka złożyła wypowiedzenie). W zakładzie pracowały też: Rafalska Genowefa, Adameczek Michalina, Filipek Władysława, Krzyżanowska Agata, Szabelska Marta, Chołast Kazimiera, Więsek Zofia, Kowalczyk Lucyna, Bancerz Marianna, Lemieszek Helena, Rogalska Urszula, Wawrzyńczak Janina, Krygiel Kazimiera, Mazurek Barbara, Kijek Kunegunda, Gałązka Józefa, Szabelska Regina. Obok włosianki w zakładzie wytwarzano także: taśmę tapicerską, taśmę licówkę, chusteczki wełniane na głowę, chodniki na podłogę, szaliki, siatki do bramek piłki nożnej, wycieraczki, kosze z wikliny, sznury, powrozy i kilimy (wykonywała je tylko Genowefa Stańczak). Osnowy wyrabiały Lemieszek Helena i Stańczak Genowefa. Chustki wytwarzały: Krzyżanowska Helena, Szabelska Marta, Więsek Zofia. Panie pracowały na zmiany po dwie. Nici niezbędne do produkcji wyrabiano na miejscu, skręcając z trzech nitek. Potem przychodziły gotowe z Łodzi. Surowce przywożono z centrali z Lublina. Pracownikom płacono stałą stawkę, ale chętni mogli pracować na akord. Obowiązkiem każdego pracownika było posprzątanie miejsca pracy. Przez pierwsze miesiące zatrudnienia pracownicy pracowali bez ubezpieczenia, potem była to już praca legalna. Panie otrzymywały w ramach bhp mydło, fartuchy, chusteczki, buty. Były z tego bardzo zadowolone.
Obok produkcji w zakładzie towary wytwarzano też chałupniczo. Tą formą produkcji trudnili się: Grabek Władysława, Kobrzyńska Stanisława, Andrzejewska Romana, Sikorska Zofia, Adameczek Eugenia, Lemieszek Czesław, Barszcz Jakub, Filipowicz Stanisław, Matuszyńska Helena, Stańczak Stanisława, Szabelska Kazimiera, Szabelska Daniela (moja mama), Krygiel Marianna, Szabelska Władysława, Grzechnik Genowefa. Pamiętam, jak w moim domu rodzinnym stał w kuchni (wtedy używano nazwy izbetka) warsztat tkacki. Mama wyrabiała pasy tapicerskie.
Do 1962r. zakład działał bez prądu elektrycznego, mimo że linia wysokiego napięcia znajdowała się w odległości 2 km od Łysobyk. Ludność domagała się elektryfikacji. W pismach wysyłanych w tej sprawie do Lublina podnoszono, iż w Łysobykach znajdują się: biuro gromadzkie, biblioteka, świetlica, posterunek MO, Gminna Kasa Spółdzielcza, Spółdzielnia Pracy „Włókno Krajowe”. W Przytocznie działał PGR i Ośrodek Zdrowia (tylko dla pracowników PGR). Podkreślano, że wszystkie te instytucje działały bez prądu. Trudno ocenić na ile zabiegi mieszkańców Łysobyk i lokalnych władz miały wpływ na podjęcie decyzji o elektryfikacji miejscowości. W każdym razie w 1962r. zelektryfikowano Łysobyki. Niewątpliwie przyczyniło się to do poszerzenia asortymentu produkcji i poprawy warunków pracy.
W latach 60-tych tuż po elektryfikacji zakład otrzymał od dyrekcji z Lublina telewizor ( chyba był to Ametyst). Był to pierwszy telewizor w Łysobykach. Rodzice udostępnili jedno pomieszczenie mieszkalne na świetlicę, w której mieściło się około 30 krzesełek. Świetlica z telewizorem dostępną była dla wszystkich, oczywiście wieczorem, bo wtedy zaczynał program. Około 18-tej. nadawano: Dziennik Telewizyjny, Cobrę, Teatr Telewizji, „Stawkę większą niż życie” czy „Czterej pancerni i pies”. Cieszyły się one dużą oglądalnością. Często brakowało krzesełek, więc oglądano na stojąco. Potem telewizor pojawił się w szkole. Przy likwidacji zakładu zabrano telewizor, świetlicę zamknięto, zostały wspomnienia.
Pod koniec lat 60-tych pojawiła się tendencja likwidacji zakładu. Próbowano ratować miejsca pracy. W tym celu delegacja udała się do Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Niestety zakładu nie udało się uratować. W 1969 lub na początku 1970r. zakład zlikwidowano. Po likwidacji nadal przez jakiś czas odbywała się produkcja chałupnicza. Trudniły się tym: Brzoskowska Helena, Kisiela, Tarczyńska Marianna, Zdunek Agata.

Na zdjęciu od góry Stefan Kijek- właściciel zakładu, Obok Władysława Filipek ( po mężu Pudelska), Marianna Bancerz ( po mężu Tarczyńska), Helena Lemieszek (po mężu Brzoskowska), nie rozpoznana osoba, Helena Agata Krzyżanowska (po mężu Zdunek), Marta Szabelska, Zofia Więsek, Helena Gałązka ( po mężu Kopacz), Genowefa Rafalska (po mężu Stańczak), Lucyna Kowalczyk (po mężu Cygan) z Woli Blizockiej, ta nierozpoznana to może być Marianna Kowalska ( po mężu Szabelska Radkowa) lub Wawrzyńczak ( po mężu Kijek) z Drewnika albo Michalina Adameczek (po mężu Szymanek)

.Budynek, w którym mieścił się zakład.

Taki warsztat tkacki stał w moim domu rodzinnym, mama wyrabiała na nim pasy tapicerskie.