
Z Lenda i okolicznych miejscowości pochodzili członkowie grupy partyzanckiej (nazywano ich bandytami) powiązanej z komunistami. Ich dowódcą był miejscowy komunista Tadeusz Maciejewski. Sam przywódca i wielu członków tej grupy zginęli w okolicach Mińska Mazowieckiego, jednak w okolicach Lenda nadal działali dwaj jej członkowie, byli to Jarecki i Trojak. Trudnili się grabieżą. Często ukrywali się u gospodarzy na obrzeżach wsi Lendo Wielkie. W wyniku donosu na komisariat policji w Łysobykach na początku 1943r. o ukrywaniu się we wsi dwóch bandytów policja dokonała obławy i schwytała jednego z nich. Wstępnie przesłuchano go w Łysobykach, a następnie odstawiono na Gestapo w Dęblinie. Schwytany m.in. wymienił nazwiska gospodarzy, którzy ich ukrywali oraz sprzyjali grupom powiązanym z komunistami. Po sporządzeniu przez Niemców listy osób wspierających, Gestapo i granatowa policja z Łysobyk 5 lutego 1943r. otoczyli wieś. Następnie wyprowadzono mieszkańców, po czym odczytano nazwiska z listy tych, którzy mieli wystąpić. Ustawiono tych ludzi w szeregu i dokonano egzekucji. Wśród zamordowanych byli mieszkańcy Lenda Wielkiego, Niedźwiedzia, Żurawca, Helenowa, Lipin. Zginęło 80 osób.
Jest też inna relacja. Policja granatowa z Łysobyk w styczniu 1943r. zatrzymała na grabieży partyzanta Józefa J. Kilka dni później Niemcy przywieźli go do Lenda Wielkiego, gdzie miał wskazać gospodarzy, którzy udzielali pomocy partyzantom. Dalsze badania schwytanych partyzantów i gospodarzy przeprowadzono na Gestapo. Ich zeznania posłużyły Niemcom do sporządzenia listy tych, którzy wspierali partyzantów.
Jest jeszcze jedna wersja wydarzeń. W okolicach wspomnianych wcześniej miejscowości działał oddział Gwardii Ludowej dowodzonej przez zbiegłego z transportu do obozu koncentracyjnego sowieckiego żołnierza Aleksiejewa zwanego „Serafimem”. Grupa ta była tępiona zarówno przez Niemców jak i przez policję granatową. Jesienią 1942r. Serafimowi przypisuje się napad na dwór w Przytocznie, kiedy to zginął właściciel majątku Kazimierz Kuszell, kiedy stanął w obronie napastowanej córki Barbary (Niektórzy napad ten przypisują grupie Charytona. Kim był Charyton? W maju 1943 r., po spaleniu przez „Serafima” tartaku na Korwinie, ochraniający go Ukraińcy, zdecydowali się na ucieczkę w obawie przed karą ze strony Niemców. Stworzyli własną grupę, na czele której stanął Charyton. Obszarem ich działania były miejscowości sąsiadujące z Lasem Gułowskim. Grupa ta była ogromnym zagrożeniem dla ludności. Jej członkowie wykazywali się bezwzględnością i okrucieństwem. Napadali na wioski i dwory, rabowali żywność, zwierzęta, wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Nachodzili w nocy, kazali się gościć i częstować bimbrem, a gospodarz musiał w milczeniu spełniać ich zachcianki. Nikt nie mógł czuć się przy nich bezpiecznie. Szczególnie zagrożone były kobiety, a mężczyzn, którzy odważyli się stanąć w obronie swoich córek, żon czy sióstr, czekała śmierć. Taki los spotkał właściciela majątku w Przytocznie, Kazimierza Kuszlla, który próbował ochronić przed zwyrodnialcami swoje dwie córki.). Przyjacielem zabitego dziedzica był Kochański – komendant posterunku w Łysobykach. Policjant odgrażał się, że nie odpuści i znajdzie winnych tego mordu. Pod koniec stycznia lub na początku lutego 1943r. aresztowano dwóch członków grupy Serafima. Obaj w wyniku tortur wydali osoby współpracujące z Gwardią Ludową. Tak zdobyte informacje posłużyły Niemcom do dokonania egzekucji w Lendzie Wielkim.
Wśród zamordowanych była żona mieszkańca Łysobyk Stanisława Adameczek. Kiedy doszło do mordu, jej męża nie było we wsi. Jak opowiadali starsi łysobyczanie, Adameczek ciało zamordowanej żony przyniósł na plecach do Woli Blizockiej. Kobieta została pochowana na cmentarzu w Przytocznie. Musiał ją darzyć ogromnym uczuciem, gdyż kiedy po wojnie ponownie ożenił się i doczekał gromadki dzieci, wedle niektórych mieszkańców Łysobyk, zdjęcie pierwszej żony wisiało na honorowym miejscu w jego domu.